Nie-co-Dziennik mej podróży z 2006 roku


Kobieta

Moje przemiany doprowadzają mnie do drogowskazu pod tytułem "Kobieta". Zatrzymuję sie w niemym zamyśleniu i jednoczesnie lekkim zdziwieniu. Zawsze stroniłam od grona samych kobiet. Lubiłam męskie towarzystwo, bo w kobiece nie potrafiłam się wpasować. Wydawało mi się zawsze, że nie mam nic atrakcyjnego do zaoferowania innym kobietom. Modą się nie interesowałam, nie umiałam plotkować o wszystkim i o niczym, nie radziłam sobie z akceptacją własnego wyglądu, nie umiałam być atrakcyjna dla mężczyzn, nie malowałam się ... nie chodziłam na imprezy. A chłopaki nie wymagały tego wszystkiego, nie obrzucały Cię spojrzeniem uważnym, doszukującym się najmniejszych mankamentów, oceniającym, kwalifikującym często do zaszufladkowania pod karteczką "małoatrakcyjna" - cokolwiek miałoby to znaczyć. Żyłam więc sobie w przekonaniu, że nie potrafię się ubrać, nie potrafię umalować, nie potrafię być aktrakcyjna :(, a to na dłuższą metę jest trudne ...

Teraz odkrywam nową rzeczywistość kobiet. Przestaję się ich bać, przestaję się bać oceny. I myślę coraz częściej o spotkaniu samych kobiet, o gronie w którym dobrze się będę czuła ... czy jest to możliwe? Wiem że szczerość i bezpośredniość wyzwala w innych kobietach otwartość, a to bardzo cieszy. Nie wchodze tez w grupę z przekonaniem, że nie mam co do zaoferowania. Staram się być tu i teraz i odpowiadać na potrzeby chwili i być w tym szczera Nie myślę za wiele o spotkaniu, o myslach innych. Przychodze i jestem i biorę te chwile życia takimi jakimi są na gorąco. Nie mam gotowych odpowiedzi, żadnych radi takich tam dyrdymałów ... i to działa.

Chcę odnaleźć swoją kobiecość, stanąć przed lustrem akcpetując to jaka jastem. Chcę też konsekwentnie wymagać od siebie dbania o swoją kobiecość. Chcę pielęgnować ją w sobie, poznawać jej aspekty. To zaskakująca, zabawna, ale i wymagająca przygoda. Jedno już wiem - cieszę się, że jestem kobietą. Wyczuwam koniuszkami palców ogromną siłę jaka drzemie w mojej naturze.

2006-12-25 22:15:12


W Noc Bożego Narodzenia radość wszelkiego stworzenia ...

Wigilijna noc ma w sobie magię. Taką magię, która pozwoliła Frodowi zniszczyć pierścień. Magię przyjaźni, szacunku i miłości. Magię, która w szczególny sposób jednoczy nas i zbliża. To chyba najzwyczajniejsze i niedoceniane przez nas Dobro, któremu w tą szczególną noc wielu pozwala choć na kilka chwil wejść do domu, do serca ... to tak jakbyśmy zostawili niedomknięte drzwi i przyzwolili na wejście tego, na co zamykamy się w codzinnej pogoni.

Życzenia, z łamaniem się Opłatkiem, na cały rok, życzenia ciepłe i radosne. Chwila, w której dana nam jest szansa na otwarcie się, na spojrzenie prosto w oczy drugiemu człowiekowi.
Wieczerza - spotkanie przy stole, przebywanie ze sobą. Zatrzymanie w czasie. Przy choince, przy kolędzie.
Choinka rozbłyskująca lampkami, na której połyskują bombki i cukierki i czekoladki. Uwielbiam wieczorami siadać przy zapalonej choince, patrzeć na nie i oddawać się tak cennym chwilą wypoczynku, tak jakby światełka czarowały.
Pokój serca ... najceniejszy i najtrudniejszy zarazem element świąt ... lecz bez niego moje świętowanie jest pozbawione sensu, rzeczywistego wymiaru Nieba na ziemi.

2006-12-24 23:07:22


Przedświątecznie ...

W niedzielę roznosił się po domu i poza jego drzwi zapach wypiekanych pierników. Dziś skończyłyśmy robić Betlejemską Szopkę, a do Świąt zostało raptem 8 dni. Dzieci odliczają te dni na swoim kalendarzu adwentowym, w którym wskazówką jest Gwiazda Betlejemska.

Narodzenie, Początek ... bliskość tych Narodzin sprawia, że chciałabym przeżyć je w pełni, dobrze, dokopać się do skrywanych i dawno nie odkurzanych myśli adwentowych. Przypomniały mi się ostatnio Roraty dominikańskie, na które chodziłam swego czasu, czy to w liceum czy na studiach, codziennie. Niezwykły czas. Do dziś czuję go głęboko w sercu. Maleńki płomyk świecy błyska - teraz nabierając innego niż niegdyś znaczenia. Czas oczekiwania. Zadbać o to, co najważniejsze w tych Świętach. Przez zwyczajnego Człowieka zobaczyć Niebo. Otworzyć się, uwolnić od uprzedzeń, od sądów i plotek, oszczerstw, kłamstw i fałszu. Spojrzeć na Człowieka przez pryzmat Nieba ... czy to w ogóle możliwe???

Czekam na realizację marzeń. Czekam i wiem, że słowo to nie oznacza zupełnej bierności. Niebo rodzi się, gdy czekając na nie, wychodzę naprzeciw innym, starając się przyjąć ich takimi, jakimi są. Wielkie wyzwanie. Szczególnie w zestawieniu z egoizmem i łatwością z jaką przychodzą złe myśli, chęć oceny, i dostrzegania w oczach innych drzazg. Oczekiwanie na swoje własne szczęście, które ma siłę stawania się tylko wówczas, kiedy żyjemy naprawdę, daje siłę do stawania twarza w twarz ze swym prawdziwym obliczem.

2006-12-16 22:27:02


Policzek i rękawica rzucona

To nie jest zwyczajny czas. Nigdy już takim nie będzie. Zakosztowałam smaku całkowitej utraty dziecka. Śmierci. Braku. Nie ma już dla mnie odwrotu. Nie po takim doświadczeniu. Siedzenie z założonymi rękami nie jest dla mnie. Już nie. Biadolenie też nie. Narzekanie na to czego nie ma, a co mogłoby gdyby ... nieważne, nieistotne. Marta czaruje dla mnie pisaki z rękawa. Tymek układa samochody. Wspólnie czyścimy buty czekając na Mikołajowe nocne odwiedziny. I wiem, że to ważne sprawy. Cenne. Patrzyłam w oczy dziecka, które mogły już na zawsze zostać zamknięte, ale nadal codziennie rano się otwierają lekko zaspane. To mobilizujące. Moje jedno życie i Jej jedno życie. Czy można w buta włożyć Życie? Oczywiście. Widziałam to na własne oczy. Rzucono mi wyzwanie, przyjęłam je. Teraz uczę się posługiwać szpadą i ... latać.

Zbyszek opowiedział dziś historię: -Podejdź nad krawędź. - Nie. - Podejdź nad krawędź. - Nie. Boję się. - Podejdź nad krawędź. I podszedł. Popchnął go i ... poleciał.

"Jakie są szanse?" "Tego nikt Pani nie powie." Czy jest inna droga?" "Takie przypadki możemy jedynie operować" "Czy przeżyje?" "Będziemy robić wszystko, aby tak się stało" ... 6 grudnia ok 9 rano - długo i mozolnie idzie mi nauka latania. Ale przepaść mi już nie straszna.

2006-12-05 23:51:42


Trudno ...

Miłość ... ile różnych barw, brzmień, odczuć kryje się w tym słowie, w tym ... na zawsze - a co to jest "zawsze"??? do śmierci - jak szybko ona może przyjść??? po grób - w domowych pieleszach, w rutynie, w monotonii codzienności ... kiedy jest się zakochanym nieba chce się uchylić, do gwiazd sięgnąć, marzenia spełniać ... kiedy przychodzi miłość, często marzenia umierają w pogoni codzienności, w zdroworozsądkowym podejściu do życia, w ... a przecież miłość to coś, co na zawsze, na zawsze i po grób ... po grób rutyna, monotonia ... nie ... nie!!! nie, to nie może być miłość! Komuś się pomyliło, ktoś błędnie nazwał ... miłość to iskra przecież, to nie żadna stabilizacja - to żywioł. Jeśli umiera pozostaje tylko namiastka, nic nie warta atrapa. Nigdy w życiu nie pozwolić na to, "nigdy" przeciwstawić "zawsze" i kochać życie, mocno, zdecydowanie, a z nim i innych.

2006-11-25 23:47:03


Mamam

Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać. Zadzwoń do mnie.
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą.
Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić ...
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą ...
Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciała nikogo słuchać. Zadzwoń do mnie...
Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho ...
Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze ...
Przybiegnij do mnie bardzo szybko. Mogę Cię wtedy potrzebować ...
Twój przyjaciel

... łza spływa po sercu ... dziękuję ...

2006-11-11 23:09:23


wyjątkowa

Zawsze chciałam być wyjątkowa. Dlaczego? Tak, zadaję sobie to pytanie od bardzo dawna. Odpowiedzi nie znalazłam. Ale to jest taka moja definicja wyjątkowości, której nigdy nie uda mi się osiagnąć - wiem to ... uzależniłam się na tyle, że miotam się co jakiś czas między oczekiwaniami wszystkich dokoła, nie wiedząc, w którym chcę zmierzać kierunku ...

Lekcja ostatnich dni jest trudna, ale jeśli tylko się postaram będzie owocna. Robić swoje - to najważniejsza nauka. Robić dobrze i z pełnym zaangażowaniem każde zadanie, jakie zostaje mi powierzone. Od małego się rozpoczyna. I tu wielkie wyzwanie dla mojej niecierpliwości ... wielkie. Ale jeśli się uda jest szansa na rozwój - i to nie tylko zawodowy, ale przede wszystkim mój, osobisty, wewnętrzny ... a to bardzo ważne, uwierzyć, że ma się na tyle siły, aby podołać.

Nie jestem wyjątkowa - przynajmniej nie w takim znaczeniu jakie sobie narzuciłam. To trudna prawda. Więcej jest takich prawd w moim życiu. I mimo, iż przyjęcie ich to wielkie wyzwanie - lepiej się żyje, spokojniej. Przyznanie się przed sobą samym do porażek, błędów, bylejakości i ... tu najtrudniejsze ... zaakceptowanie tego w sobie, to sukces. Życia może nie starczyć. Zmęczona jestem ciagłym dopasowywaniem się, przymierzaniem do poprzeczki jaką sobie postawiłam - zupełnie nie w tym miejscu i nie na tym poziomie. Zmęczona - to właściwe określenie - i to zmęczenie powoduje, że zamazuje sie znów to, co istotne, i znów oddalam się od siebie. Wyjątkowość - to nic złego i niewłaściwego, że chcę taka być ... kluczem do niej nie jest jednak sprostanie oczekiwaniom, ale życie w zgodzie ze sobą - kobietą schowaną gdzieś w zakamarkach serca i macicy.

2006-11-08 20:59:09


kochana

bardzo dziekuję ... bardzo ... to zaskakująco szczere ... mobilizujące ...

Nie muszę pytać czy otworzysz
Bo wiem, że jeśli zjawię się
To w progu będziesz stać

I zdejmę płaszcz podszyty lękiem
Gdy przy mnie i przy nikim więcej
Twoja jasna twarz

Dajesz mi niepokorne myśli i niepokoje
Tyle ich wciąż masz
Kochana
Nie myśl, że nie miniemy nigdy się
Choć łatwiej razem iść pod wiatr

Podtrzymywałaś moją głowę
Nie roztrzaskałam skroni
O podłogę - póki co

Przed snem wypowiedz moje imię
Przybędę wraz ze świtem
Proszę nie śpij - jestem już

Dajesz mi niepokorne myśli i niepokoje
Tyle ich wciąż masz
Kochana
Nie myśl, że nie miniemy nigdy się
Choć łatwiej razem iść pod wiatr

Dajesz mi niepokorne myśli i niepokoje
Tyle ich wciąż masz
Kochana
Nie myśl, że nie miniemy nigdy się
Choć łatwiej razem iść pod wiatr

2006-11-07 22:03:00


tyle dobrego

Obrazek piątkowy ... Ciocia Róża w swoim mieszkanku pełnym wszystkiego czyli rzeczy bardzo potrzebnych i tych trochę mniej potrzebnych. Ciocia Róża ze swoim zdecydowanym podejściem do życia, otwarta mimo wszystko na innych; Ciocia Róża - jakże pasuje do niej to imię. Rozmowa o kobiecie, o miłości, o związku ... o życiu. Proste słowa w powiązaniu ze szczerością powodują otwarcie i otwierają na życie.

I spotkanie drugie w południe piątkowe - Ciocia Jola. Zmęczenie 66 latami życia nie jest w stanie zagłuszyć jej otwartości i zaciemnić umysłu. Tyle dobroci, serce na dłoni, stanowczość i podążanie wytrwale w wyznaczonym kierunku ... jakże długo i konsekwentnie człowiek musi pracować nad sobą, aby jego życie stało się owocne :). Wyzwanie dla mnie i potwierdzenie, że warto się starać ... i jeszcze to, że dzieci po to są, aby kochać je - mądrze. I o tą mądrość proszę.

Obrazek berliński ... przyjaźń zwyczajna w siedmiogodzinnej wędrówce przez Berlin. Nasza otwartość mnie cieszy, zmiany jakie zachodzą, zaszły bardzo cieszą, bardzo ... wspólne plany na przyszłość oby były owocne. Tyle dobrego może dziać się w zwyczajnym życiu.

Na werandzie we wtorkowy wieczór kobiece spotkanie. Każda z nas prowadzi inne życie, każda jest wyjątkowa, choć na pozór taka zwyczajna. Aby odkryć, odkrywać niezwyczajność trzeba podreptać wgłąb i uważnie słuchać i patrzeć, i dziwić się. I doceniać swoją inność, być sobą, a czerpać z życia innych tylko wówczas, gdy to nie jest sprzeczne z moimi przekonaniami, kiedy dobrze się z tym czuję. I dawać, w przyjaźni można sobie pozwolić czasami na bezgraniczne otwarcie, czasami ... słów zaczyna brakować. Tyle dobrego, wystarczy otworzyć oczy.

2006-10-31 14:53:03


spotkanie

Tak jakoś jest w życiu, że niektórzy pozostają w sercu na zawsze mimo, iż czasami nawet nie znaliśmy się osobiście. Postaci znaczące w moim życiu ...znaczące przez swój autentyzm. To jak mówią i co mówią przekłada się na to co robią. Kilka dni temu Niebo wzbogaciło się o ks. "Kruszynkę" i gdy w wieczorenj ciszy się zanużę usłyszę z pewnością chóry Aniołów, a wśród nich potężny głos ks. Stefana ... łza w oku i sercu.

Ks. Stefan

2006-10-24 11:10:23


... łopot białych skrzydeł w moim sercu ...

Anioły nie rodzą się na darmo ... jak ludzie

2006-10-15 22:12:03


nieba uchylić

napisać ... nie napisać ... zrozumieć i przyjąć ... zignorować ... przytulić czy odepchnąć ... wątpliwości i kompromisy z jakich składa się życie ... czy zawsze tak jest, że muszę się popędzać??? ... co zrobić, aby się chciało, aby nie siedzieć bezczynnie, choć tyle rzeczy jest do zrobienia, do nauczenia ... i jak z tym nie zwariować i nie doprowadzić do sytuacji, że nic, nie mam z tego co pragnęłam ??? zagłuszam co chwilę swoją intuicję pragnieniami i oczekiwaniami innych, lenistwem własnego ciała i myśli. A przecież ja wiem czego pragnę, tylko ten wysiłek, ktoś kto pomoże iść na przód ... i chyba trzeba nauczyć się od mrówki dążyć małymi krokami, ale wytrwale do celu, i mieć wiarę, że dojdę i nadzieję, że dam radę ... i jak to powtarzała swego czasu moja Mamuśka: "Pan Bóg nie daje nam cieżarów, których nie jesteśmy w stanie unieść" ... tak ...

wychowanie to nie bułka z masłem, to bardzo ciężka praca. Zrozumieć małego człowieka i dać mu przestrzeń do rozwoju, odpowiednią przestrzeń ... to jest ogromne wyzwanie. Ile razy jest tak, że nasze starania o dobrą organizację tej przestrzeni spotykają się z oporem czy wręcz niechęcią i obawami dziecka ... i co ... i nic ... tylko trzeba się nauczyć to przyjmowac i próbować dalej, i powtarzać sobie, że najważniejsze co mogę im dać to moja miłość, moje ramiona, bezpieczeństwo i ciepło, dom ... a inne rzeczy przyjdą bądź nie, z czasem ... kocham góry, dlatego, że uczą pokory i wytrwałości ...

2006-10-12 21:52:43


z Cudem na co dzień

Jak to jest żyć na co dzień z Cudem w pokoju dziecięcym ??? Po raz kolejny uświadamiam sobie, że mam to cholerne szczeście ... gdzieś wyczytałam ostatnio, że życie tak naprawdę zaczyna się doceniać w momencie, kiedy człowiek otrze się o śmierć. Może to i prawda.

Marcia w opinii p. Wandy jest dziewuszką nad wiek dojrzałą, pogodną, koleżeńską. Chętnie bierze udział w zajęciach, zgłasza się, odpowiada dobrze na pytania, nawet wtedy kiedy nikt nie zna odpowiedzi, nie ma większych trudności w nauce ... nasza Marta ... nasz Cud, który niecałe dwa lata temu nie mówił i nie chodził ... i jak tu w cuda nie wierzyć, i znowu łzy jak grochy płyną, bo czuję się tak bardzo obdarowana i taka bezradna wobec tego co otrzymuję, jak ja się mam odwdzięczyć ... i znów myśl, że życia mi nie starczy ... i pomyśleć, że szczęście się rozprzestrzenia, że Marta i cud jej życia to początek wielu zmian i przemian niejednego życia ... dziękuję :)

2006-10-04 22:12:39


czas się zatrzymał ...

Jak to jest kiedy dokoła słychać tylko śpiew świerszczy, szum potoku i traw??? Jest takie miejsce i taki czas, o którym jeszcze do niedawna pomarzyć bym nie śmiała. A teraz on nastał i marzenia spełniają się. Zanurzam się w wieczornej ciszy, wśród tysięcy gwiazd, w pachnącej bielickiej pościeli, obok Krzyśka i zasypiam i wybornie się śpi. Koty wszędobylskie przecinają tylko czasami ciszę, Melania, Mietek, Przepuklina czy Pokurcz. Melania puszysta coraz bardziej i taka rudo-czarna, przepiękne ma barwy. Od kotów można nauczyć się dwóch rzeczy - spokoju oraz chodzenia własnymi drogami. Jedno i drugie jest mi bliskie. Może w innym czasie byłam kotem??? Samo głaskanie i dotykanie kotów daje poczucie spokoju i ciepła.

Stałam dziś w chmurach, totalnej mgle na Śnieżniku. Jadłam pączki oblane czekoladą. Siedziałam w Schronisku. I jedna myśl przeszła mi przez głowę, że kiedyś może zjawię się w takim schronisku, z plecakiem na plecach, w którym będzie cały mój dobytek i zostanę tam, i będę pracować za kąt do spania i jedzenie ... i jeszcze kawałek internetu. I zaskoczył mnie ten pomysł, bo zawsze myślałam, że mniej czy bardziej ale materialistką to ja jestem na pewno. A tu taka myśl. I dobrze mi sie zrobiło, gdy tak pomyślałam, że chciałabym świadomie podjąć takie życie. Może kiedyś. Teraz zachwycam się światem i dzieciakami naszymi. Teraz idę inną drogą.

Siedzimy sobie przy stole w kuchni, jemy kolację i dzieci opowiadają historie codzienne. Tymek o tym jak duchy widział, Marta o samodzielnym chodzeniu do szkoły, o tym że będą spali u babci, i w wannie będzie burza, i o urodzinach, że świeczki będą i tort, i lody, i kto przyjdzie w gości ... a ja tak słucham i sobie myślę, jaki cudownie prosty jest ich świat, spontaniczny do bólu, prawdziwy, a oni tak bardzo żyjący chwilą. To zdumiewające ile można czerpać z życia trzylatka czy siedmiolatki ... pstryk ... czas popłynął dalej.

2006-09-30 17:58:50


czułe miejsce

Wyruszam do Bielic, zabieram Krzyśka ...

"Aby zwolnić puls,
Aby rozprostować myśli,
Aby znaleźć lek na lęk (...)

Tak bardzo się cieszę, taka podróż wspólna :), inspiracje może nowe się pojawią, gdy ...

"(...) Zniknę pośród pól i zanurzę cała w ciszy
Ona ma zbawienny dźwięk.
tylko tu, gdzie każde źdźbło trawy ma swoje czułe miejsce (...)"

Czułe to miejsce Bielice ... tak szczególne, że słowami trudno opisać, trudno dodać barw, oddać urok i ważność ...

Jesienne bycie w górach ... kolejne marzenie ... ileż ja otrzymuję, jakże jestem obdarowywana ... wypłacić się nie sposób .. życia zabraknie. Dary ... zatem daję ile mogę, staram się, żyję.

I za Przyjaciół dziękuję, którzy testament na siebie wzięli, którzy są obok.

2006-09-25 15:03:56


wolność

Nawet w najciaśniejszym kącie tego świata, w najmniejszym pokoju czy M-1, można być wolnym. To takie olśnienie nocne, olśnienie o niezwykłej sile. Nie ściany wokół mnie stanowią o mojej wolności, ale to co we mnie. Leżąc z rozciągniętymi ramionami, przy płomyku czerwonej świeczki migocącym w ciemnym pokoju doświadczam swojej wolności. Kiedy sobie wybaczę i innym wybaczę i otworzę się na świat i przyjmę wszystko takim jakim jest, zmierzę się z tym, podejmę wyzwanie - to stanowi o mojej wolności i jej ograniczeniu. Ach jejejej ... to niezwykłe uczucie.

2006-09-22 13:23:05


a życie toczyło się dalej ...

Zawsze tak jest, że cokolwiek się stanie, życie toczy się dalej, miesięcy i lat mi przybywa, starzeję się. Jest tylko jedno "ale" ... najważniesze jest to, co dzieje sie we mnie. Nie czuję, że się starzeję w negatywnym znaczeniu tego słowa. Czuję, że życie nie przepływa mi przez palce, kiedy świadomie przeżywam każdy dzień, kiedy czerpię naukę z moich błędów, kiedy umiem się cieszyć tym, co niesie dana chwila, kiedy umiem przepraszać. Natomiast kiedy marudzę na wszystko i wszystkich, kiedy nie chce mi się robić brzuszków rano, kiedy uważam, żęm taka biedna, bo tyle mam na głowie, kiedy poddaję się temu "niechceniu" ... brzydzę się takich stanów i ulegania im ... źle mi wówczas ze sobą.

Każdy z nas jest w pewnym sensie samotny i myślę, że we właściwych proporcjach jest to stan konieczny dla zachowania równowagi, dla zdystansowania się do życia. Jak to wspomniał kiedyś spotkany w Zielonejgórze staruszek ... "bo wszystkiego w życiu należy spróbować, wszystkiego w niewielkich ilościach". I jest to pasjonujące - takie poznawanie i kosztowanie, choć nie raz pojawiają się dylematy moralne. Jedno co jest, dla mnie przynajmniej, bardzo ważne, to jaką naukę czerpie się z każdego - złego czy dobrego - doświadczenia.

I to nie poddawanie się zniechęceniu i próbowanie wielu rzeczy w życiu jest ze sobą powiązane. Jest to dobre lekarwsto na nudę i marudzenie. Tylko wówczas można mieć poczucie, że trzyma się życie w swoich rękach. Choć warto zostawić jeszcze kawałek miejsca w tym życiu na Niebo i jego słowo w sprawie mojego życia.

2006-09-15 23:05:05


dlaczego ...

Wzrusza mnie człowiek - po raz kolejny - wzrusza. Przypatruję się ludziom. Z niektórymi nic mnie z pozoru nie łączy. W rzeczywistości są mi bliżsi niż nie jeden znajomy. Dobrze jest mieć przyjaciół, tych starych, ale i tych do końca nie odkrytych ... dobrze jest być wsród ludzi. Czy potrzeba mi ciągłego towarzystwa ?? ... chyba nie, choć boję się poniekąd zostać sama w tłumie ... hmmm .... a przecież to jest bardzo ciekawe doświadczenie.

Samotność w sieci ... dawno już zaległa na półce ... dawno ... uczucia czają się na dnie serca. Tam zostaną, nie sposób ich wyrzucić, są ziarnem zasianym w samotności.

2006-09-08 23:08:35


było, minęło i ... trwa

Kolejny piękny wakacyjny czas odchodzi w sferę dni przeżytych. Jednak kartki nasączone uczuciami, odczuciami i wspomnieniami letniego czasu wieszam na tablicy przy wejściu, aby codzień choć przez chwilę rzucić na nie okiem, aby musnąć w biegu chociażby szumu fal, cudownie ciepłego piasku na plaży, przepysznych gofrów z bitą śmietaną i malinami, przypomnieć sobie wspaniałe zamki jurajskie i ciepło promieni słonka na szczycie Potrójnej. To wszystko takie ważne jest w nadchodzącym czasie jesienno-zimowej pracy. Zachowuję wiele wspomnień z tych wakacji, są tego warte, pozwalają pełniej cieszyć się życiem, poznawać siebie, rozumieć innych. To był bardzo dobry czas, bardzo dobry, za który dziękuję Niebu i Tym którzy byli w nim obecni.

2006-08-28 14:56:05


na nadmorskiej wydmie

Zastanawiam się, które myśli spróbować ubrać w słowa, które z tych niewielu pojawiających się w mojej głowie nad morzem. Tęsknota za samotnym wyjazdem wzrasta niepomiernie w momentach spięcia z dziećmi, kiedy wiesz, że nie jesteś w stanie ich pogodzić, kiedy nie chce ci się wkładać wysiłku w kolejną rozmowę, i ograniczasz się do wrzasku ... chciałbyś mieć święty spokój i tyle, i żeby Cię słuchały i tyle, i żeby nie dyskutowały i nie mówiły ciągle 'ale' na twoją prośbę czy polecenie ... I kiedy sobie odpuszczam starania, choć wiem, że czasami z dużym wysiłkiem, ale stać by mnie było na rozmowę, na spokojne tłumaczenie, na chwilę uważnego wysłychania, to spada na mnie najgorsza kara - łzy i przerażenie moją reakcją ze strony dziecka, reakcją, która nie jest adekwatna do sytuacji ... wyciągnięte dłonie w moim kierunku i wydukane przez łzy "Mamo ja się chcę przytulić ... Mamusiu ja Cię bardzo kocham" ... mówią mi dobitnie, że nie tędy droga i jeśli nadal będą tak reagowała to poniosę porażkę, bolesną porażkę, która na dodatek na pewno nie pozwoli zbliżyć się do moich dzieci i ich problemów. Może to i śmieszne i dziwne, ale ja wiem, że teraz buduję już relację z dziećmi na czas późniejszy i na z pewnością trudniejsze problemy ... I cały czas muszę sobie powtarzać "Niech Ci sie chce starać, to takie ważne i takie twórcze ... niech Ci się chce ...". Kochanie drugiego człowieka nie jest łatwe, szczególnie, gdy żyjesz z nim na co dzień, nie zależnie od tego czy jest dorosłym czy dzieckiem. Przy dziecku muszę włączyć dodatkową "czujkę", że nie należy go ignorować, że jemu również należy się szacunek i uwaga, i że niczego nie rozwiązuje krzyk i zdenerwowanie.

2006-08-28 14:16:45


wakacyjne myśli z gór

kilka myśli, które udało mi się zachować na dłużej:

myśl pierwsza:

Coś zastanawiającego i ... mistycznego (jakoś tak jest to jedyne słowo, które mi tu pasuje) jest w modlitwie zakonnej. Będąc w Tyńcu trafiliśmy na Godzinę czytań. Wszyscy Bracia zakonni zgromadzeni w prezbiterium w wysokich ławach, jednym głosem czytają ... i myśl nagła w chwilowej zadumie, która przyszła niespodziewanie po przestąpieniu progu świątyni: może z wiarą jest tak jak z szermierzami natchnionymi z Achai ... trzeba przestać myśleć, mówić, zastanawiać się tylko działać. Samym myśleniem nic nie zrobię. Ale każdy szermierz natchniony musi najpierw nauczyć się, pojąć techniki, wyszkolić swoje ciało i umysł, zrozumieć. W wierze takimi technikami i szkoleniem jest modlitwa, godziny czytań i jak to się dawniej mówiło studiowanie Pisma ... Szermierz natchniony i człowiek wierzący - w jednym i w drugim potrzebna jest wytrwałość i systematyczność oraz silna wola. Hmmm ... klasztor w Tyńcu.

myśl druga:

Jedziemy drogą pięknie wijącą się przez Beskid Mały i wspinającą się na Przełęcz Kocierską. Dzieci śpią, a za szybą mijamy wiele pięknie położonych domów i leci właśnie kawałek z "Mustanga z Dzikiej Doliny": "tam gdzie ty, mój dom jest" (...) "i to jedno jest pewne / gdziekolwiek bym był / tak zawsze tu będę wracał / wracał co sił" ... i olśnienie takie, że aż mi się łza w oku zakręciła. Krzyś i to wszystko co wspólnie udaje nam się tworzyć to jest mój dom, do którego zawsze chcę wracać, dom nie w pojęciu materialnym. Przytłoczył mnie ciężar tego "zawsze", którego nie znam, a które życie może tak rozmaicie poukładać, ale jednocześnie też rozradował ... moje miejsce na ziemi, mój cel, mój dom ... zanim wybudujemy dom drewniany, może uda nam się stworzyć dom w nas samych ... chcę w to wierzyć. I do tego właśnie domu wracam.

myśl trzecia:

Zapach dymu z ogniska to zapach jesiennego palenia liści z dziadkiem, także zapach regetowskich wieczorów; Ruiny zamków wzruszają mnie - chodzenie po śladach ludzi, z których każdy miał swoją historię, nie od końca może taką, jaką zapisali w kronikach historycy i heroldzi. Ile spraw kryją tak stare mury, jak na zamku Tenczyn, które stoją w tym miejscu od XIV wieku. Fascynuje mnie to. Sama nie umiem do końca powiedzieć dlaczego. I ubolewam nad każdą ruiną, która bezsensownie niszczeje, choć można by świetnie wykorzystać takie miejsca do namacalnej edukacji ... o ile bardziej pamiętam bowiem coś, co zostało mi, nie tylko teoretycznie wytłumaczone, ale i naocznie przedstawione.

myśl czwarta:

"W górach jest wszystko co kocham ..." - patrząc na góry, na ich panoramę roztaczającą się z ruin zamku Lipowiec czy z drogi prowadzącej do miasteczka Zator, potwierdzam tylko myśl, która już dawno zagościła we mnie ... w góry zawsze będę wracać, sama czy z towarzystwem, ale będę wracać. Tu udaje mi się dotrzeć do samej siebie, szczególnie podczas wędrówki czy kiedy siedzę na szczycie ... Góry chyba pozawalają wierzyć, wierzyć zarówno w Niebo jak i w to, że życie jak wędrówka górskimi szlakami, ma sens. Trudno opisać zachwyt jaki ogarnia serce, kiedy staje się na szczycie, czasami pośród chmur ... wówczas tak bardzo czuję, że żyję :).

myśl piąta:

Tymuś powiedział ostatnio podczas rozmowy o kolorze oczu, kiedy stał przede mną i przyglądał się moim oczom: "Mamusiu, ja jestem w Twoich oczach!" ... tak, jest w moich oczach :) i nie tylko On :).

2006-07-29 do 2006-08-12


jeszcze jedno zapisać chcę ...

Postarać się w każdym spotkanym człowieku znaleźć jego najlepszą stronę.
Tak ... i nie biadolić tylko chwalić, zauważać, mówić o tym, co dobre, zanim powie się o tym co złe i niewłaściwe.

Każdy z nas potrzebuje lustra. Teraz wiem dlaczego mając lustro żyłam pełnią życia, mocno i zdecydowanie. Dostrzegałam wyraźnie swoją wartość. Prócz negatywnych cech, poznałam także te, które innym spowszedniały, takie codzienne się zrobiły. "Niesamowite" ... staram się teraz poszukać innego lustra ... takiego, do którego ja sama się nie przyzwyczaję, którego odbicie będzie zawsze świeże.

Oczy chcą już snu ... a sny krążą po różnych nieznanych mi obszarach, ile jest jeszcze niepoznanych we mnie rejonów, skutków i przyczyn, których odgadnąć nie potrafię. Kocham życie, kocham człowieka, tylko czasami mi się nie chce podjąć wysiłku tworzenia i bycia.

"robisz to dla siebie" ... wszystko cokolwiek robię robię głównie dla siebie, nawet jak coś robię dla innych i bezinteresowanie. Robię sobie przysługę.

2006-07-29 00:12:05


Cały świat

Cały świat
Mój cały wielki świat
To w Twych oczach śmiech
To w Twych oczach blask

tak śpiewa Ewa Bem na swojej płycie "Mówię tak myślę nie". Żadne to romansidło i pustosłowie. Całym światem może być jeden człowiek. A myśl taka wpadła mi do głowy kiedy przeczytałam na forum Gazety, że dla nastolatki całym światem była roczna Karolinka - jej Siostra przez duże "S". Karolinki już nie ma, umarła ... A może jest tak, że każdy z nas ma taki swój świat i kiedy go nie odnajdzie nie potrafi być szczęśliwym, i kiedy go straci doświadcza pustki ogromnej. Mój cały świat ... nie ośmielam się jeszcze nikogo tak nazwać. Choć wiem kto jest dla mnie najważniejszy.

Umieć dostrzec znaczenie innych ludzi w naszym życiu zanim odejdą. Smutek i pustka zawsze zostaną, ale może zdążymy powiedzieć im, dać do zrozumienia, że są całym naszym światem. I jeszcze jedno, zresztą wraca ta myśl jak bumerang. Jeśli się kogoś naprawdę kocha kosekwencją tego opórcz ogromnego szczęścia jest także doświadczenie pustki, gdy go zabraknie, gdy nie potrafi Cię zrozumieć. To jest tak, że kochając kogoś powierzasz mu siebie. Na zaufaniu się to oczywiście opiera. Ale i ja będąc kochanym otrzymuję coś, za co jestem odpowiedzialna, co pielęgnować chcę .. nie umiem inaczej tego opisać. Miłość jest potężną siłą, niezbadaną, niedocenianą często i czasami daleką od uniesień w majową letnią noc. Angażuje całego człowieka. Niebanalnym jest doświadczać jej na codzień i dostrzegać w drobiazgach.

2006-07-28 12:45:55


zmęczenie

Tak, jestem zmęczona, momentami bardzo, ale jest to zmęczenie głównie fizyczne. Remont, przygotowanie wyjazdu, upał ... wszystko to wymieszane razem daje zmęczenie fizyczne. Ale dobrze się czuję w naszym odnowionym pokoju. Kilka kompromisów, kilka doświadczeń zbieżności myśli, o kilka kroków do przodu w naszym byciu razem. Taki zwyczajny remont, a czuję się bliżej Krzyśka. To bardzo cenne. Oczywiście irytujące jest to, że wybuchamy, że każdy chce swoją wersję przemycić, że spinamy się ... ale umiemy ... przepraszać i dojść do porozumienia ... to cenne.

A góry wołają coraz mocniej. A mnie już tam ciągnie. Dzieci już gotowe do drogi. Zakupy zrobione, w większości. Edukacyjna wersja jako tako sklecona. Plany na wędrówki szlakami zrobione. Góry wołają. Cisza, odpoczynek - nawet aktywny, a może w moim przypadku - przede wszystkim aktywny. Obym umiała swobodnie myśleć, nie dać się wpędzić w jakieś schematy myślenia, realizację planów, a co za tym idzie irytację i zdenerwowanie wyładowywane na otoczeniu. Wakacje .. piękny czas, swobodny czas, odpoczynek - tak bardzo pragnę, aby nasze wakacje były odpoczynkiem w pełnym tego słowa znaczeniu. I to jest poniekąd wyzwanie - dobrze odpocząć.

2006-07-26 22:18:55


buszując po sieci ...

"Jedną z najważniejszych życiowych spraw jest rozpoznawanie przemian."
O tak, podpisuję się dwoma rękami, eeee ... co ja mówię - wszystkim co zdolne jest u mnie do pisania - pod tym stwierdzeniem. I dodam jeszcze od siebie, że nie wystarczy tylko rozpoznać przemianę. Żeby cokolwiek się zmieniło, żeby się rozwijać, dojrzewać trzeba taką rozpoznaną przemianę wykorzystać. Dobrze, odpowiednio, po swojemu, ale wykorzystać.

"Zgoda, życie jest straszne, lecz nie należy o tym pamiętać bez przerwy."
O tak, nie należy. Ostatnio słyszę często pytanie czy się nie boję - w różnym kontekście - o dobra materialne i duchowe. A ja się dziwię. Pewnie, że się boję, ale nie myślę o tym nachalnie, czasem wcale nie myślę ;), a nawet jeśli, to chęć realizacji własnych zamierzeń, marzeń, chęć sprawienia komuś radości, niespodzianki, sprawia, że bojaźń przegrywa, że podejmuję ryzyko, że nie pozwalam, aby lęk paraliżował moje działania. Ot i tyle. I wówczas czuję, że żyję, że mam wpływ na to, co się dzieje, że nie ulegam.

2006-07-06 10:02:15


lipa i energia

I jeszcze to jedno zapisać chcę, że lipa kwitnie pięknie pachnąc (choć ze strony alergików nie ma w tym pewnie uroku ;) ... i klamerki na sznurku się dogrzewają, i pościel znów pachnie słonkiem, i woda w jeziorze taka ciepła, i wieczorna ogromna chęć na kąpiel, i truskawki, czereśnie, i błogość letniego czasu ... tyle wokół lata. Tylko wyciągnąć rękę i czerpać do woli, ładować kieszenie, plecaki i serce ogromną energią letnich dni.

2006-07-03 23:12:15


jestem u siebie

Tak, jestem u siebie. Nareszcie mogę się rozgościć. Mogę poczuć, że to jestem ja, to moje życie. Niektóre kąty przykurzone i zagracone nieco. Uporam się jednak z tym w wolnej chwili. Najpierw sprawy najważniejsze. Choć te najważniejsze z bardzo ważnych mam już za sobą (nigdy jednak nie należy zdejmować ręki z pulsu, przestać czuwać). Okno na świat, na ludzi, na człowieka - otwarte. Czasem bardziej, czasem mniej, ale nie zamykam go. Woda w czajniku na piecu cały czas ciepła, bo zawsze ktoś może wpaść na herbatę. Pamiętam to jako jedną z wdzięcznych zasad Cioci. Zasad otwartości i pozytywnego myślenia. Jestem u siebie, jak to dobrze brzmi, jak ja się cieszę. Wieszam na ścianie codziennie lub co dwa, trzy dni nową fotografię, widoczny zapis niedawnych zdarzeń, emocji, uczuć i wzruszeń. Pozwalam sobie na chwile samotności przed lustrem. Chciałabym, aby moje wnętrze przypominało mieszkanie niewidomej bohaterki "Spóźnionych kochanków" Whartona. Ciepłe, przytulne, tak bardzo znajome, że po omacku można się po nim poruszać. Póki co jest tu dość duży zamęt ... Wiem jednak, że to ja, to ja ... Należy zakasać rękawy i zabrać się do pracy. Zrobić to 'Coś' dla siebie. Pokochać siebie takim zwyczajnym. Pokochać swoje życie. Być dla innych.

2006-07-03 23:02:04


piwo, Malta i oratorium ... :)

Tysięczny tłum na Malcie, wszyscy schodzą się, by wysłuchać Oratorium - cokolwiek to jest ;) i cokolwiek to znaczy ;). Różnorodność wielka wśród oczekujących. Dzieciaczki w wózkach-trójkołówkach, dzieciaczki na rękach i na barana, dzieciaczki śpiące na kocach przytulone do taty, nastolatki, rowerzyści, zakochani, samotni, oczekujący narodzin i ci po stracie, wysocy i niscy, starzy i młodzi, i ci średni także, w habitach, i w koszulkach na naramkach. Wybija 20:00 i wchodzi orkiestra, następnie chór złożony z trzech chórów i soliści, i dyrygent, i się zaczyna ... uczta słowa i muzyki, dźwięków wibrujących i powodujących, że ciarki przechodzą po plecach i ... dreszcz wzruszenia, gdzieś głęboko w sercu.

Wędruję wśród falującego, pełnego gwaru tłumu kolorowych ludzi. Dystrybutory z piwem pustoszeją w zastraszającym tempie ;). I patrzę przez ciemne okulary na twarze - zmęczone, radosne i smutne, przejęte i zamyślone, rozanielone, spokojne, nerwowe, roześmiane, zasłuchane, zakochane. Ludzkie twarze - taka wśród nich różnorodność i życie niekiedy wypisane.

Zawsze jest nadzieja ... jest, wierzę w to. Już o tym pisałam ... kiedy jej nie ma, kiedy dopada marazm i zniechęcenie, to staje mi przed oczyma obraz Sama Gamgee, który zwracając się do Froda mówi o Dobru, które musi być obecne na tym świecie. które kieruje naszymi wyborami. A to, co my musimy zrobić to ten jeden jedyny krok - chcieć działać, chcieć żyć, chcieć walczyć. To aż tyle. Może się mylę, mam do tego prawo. Ale tak myślę.

Wrażliwość na drugiego człowieka to zadanie na całe życie, takie odpowiedzialne zadanie i trudne, ale i tak bardzo porywające. Czasami tak bardzo trudno uwierzyć, że można umierać z kochania braku ... kiedy mamy wszystkiego pod dostatkiem. Tak niewielki gest miłości, dobra, zainteresowania może zmienić czyiś szary świat. I samo trwanie też jest ważne, też może pomóc ... nikt nie daje mi prawa do zabijania w innych nadziei, ale też muszę mieć świadomość jakie uczucia czy odczucia, emocje mogę budzić w innych i umieć o tym rozmawiać, to pozwala zrozumieć. Myśli znów cała głowa. Najlepiej będzie je wynucić i wyśpiewać. poniosą mnie w świat innych kolorowych ludzi, zasieję optymizm.

2006-06-27 14:43:04


Z zapisków wędrowca ...

I zaczęła się moja podróż w góry i wgłąb siebie. Wysiłek fizyczny to nic w porównaniu z wędrówką w siebie ...

Staję przed lustrem i patrzę na siebie. To co widzę, ten ktoś przede mną, ta kobieta - lubię ją, czasami toleruję, czasami niemal kocham. Podoba mi się. Szczególnie wówczas, kiedy dąży do celu z pełnym zaangażowaniem i przekonaniem, kiedy zależy jej, kiedy nie marudzi. Uśmiecha się. To dobrze. To bardzo dobrze. A droga wiedzie w przód i w przód ... właśnie tak jest.

Czym jest moje życie? Dokąd zmierza kierowane wiatrem moich wyborów i szeregiem zbiegów okolicznośći? Gdzie jest jego cel? (za trudne pytania)

Myśli cała głowa. Uwolnić się od nich nie sposób. Ciężko, czasami bardzo.
Procesja przez góry. Kapliczka na drodze. Ja taka malutka, świat taki niezwykły i wielki, zdjęcia i chłonięcie całą sobą tego co wokół, co we mnie, i wzruszenie, i lęk.

Przychodzę do Bielic jak do źródła. Schodzę z Kowadła i najmilsze miejsce na ziemi (poza domem) staje się tak bardzo bliskie. Basia i Adam - bez nich powroty tu nie byłyby aż tak ważne i nie miałyby takiego znaczenia. To co otrzymuję od nich to więcej niżbym śmiała marzyć. A to niby takie powszednie. Jak chleb. Przyjaźń jak chleb. Trudno jest tu pisać o czymkolwiek, bo słowa wydają się być zbyt małe.

Wyprawa długa i dobijająca stopy. Ale jaka piękna. Cudne widoki, zmęczenie, wypoczynek w półśnie ponad lasami. Ludzie, rozmowy, o życiu, o kochaniu, o byciu, o Bogu, o nas samych, o niczym ;). Ciiii ... spokój we mnie i radość. Niczego nie żałuję. Wszystko było jak być miało :)

2006-06-24 22:58:34


Droga

...A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem -
i w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę ...
Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę.

2006-06-13 21:51:40


Dla Motyla

Każda bajka o księżniczce i księciu kończy się szczęśliwie, ale zanim ten koniec nastąpi bohaterowie przechodzą przez różne trudności, które mają im uniemożliwić bycie razem. Piętrzą się te trudności niczym ciernie okalające zamek śpiacej królewny czy wcielają się w postać złej macochy, która okazuje się być zazdrosną czarownica czy znowu przybierają cechy charakteru jak chociażby próżność bohaterów ... A przecież życie tak daleko od bajek nie odbiega. Bo jakże często miłość trzymiesięczna, roczna, dziecięcioletnia i starsza wystawiana jest na próbę, doświadcza różnego rodzaju trudności. Miłość w ogniu życia jest wypróbowywana. Cały czas trzeba się o nią starać, zabiegać pielęgnować inaczej przekwita. Miłość przecież to nie 'perpetum mobile' raz wprawione w ruch nigdy nie ustaje. Choć paradoksalnie św. Paweł pisał "Miłość nigdy nie ustaje" ... tak jedna taka Miłość jest, ale pojąć jej nie mogę ...

Bo miłość pod kloszem chowana zmarnieje przy pierwszym zetknięciu z prawdziwym światem. Niektóre próby są bardzo ciężkie. Wydają się być sytuacjami beznadziejnymi, a jednak, jeżeli dojrzejemy pod wpływem doświadczeń, dokonamy odpowiednich wyborów, zaryzykujemy okazuje się, iż to co otrzymujemy jest trwałe i piękne.

2006-06-23 20:43:04


Pieśń nad pieśniami ...

"Oczarowałaś me serce siostra ma,
oczarowałaś me serce jednym spojrzeniem twych oczu"

...żyć znaczy życie dzielić z Tobą
a nie być z Tobą, znaczy nie żyć ...

Takiej miłości pragnie serce zakochane, ale jak to zrobić, aby być zakochanym i trwać w tym stanie - niemożliwe, a jednak tylko staranie o siebie może przynieść miłość świeżą i dojrzałą jednocześnie ... tak myślę ... Oblubieniec i Oblubienica ... mąż i żona ... partnerka i parter ... ona i on ... kobieta i mężczyzna .. staję dziś w zachwycie nad darem kobiecości i męskości - w tak wielu rzeczach możemy się uzupełniać ... bez rywalizacji .. taka różnorodność w nas jest.

Oby życia starczyło i czasu w codziennym zabieganiu, aby to dostrzec ...

2006-06-13 18:42:00


Pieśń nad pieśniami

Przede mną stoi kawa w milusiej filiżance, z pianką z mleka, posypana cynamonem.
Jest początek czerwca.
Za oknem pogoda niczym w listopadzie.
Ale zielone trawniki i drzewa, i kwiatów mnóstwo nie pozwolą na pomyłkę.
Upijam łyk kawy. Kawy z dużą ilością spienionego mleka.
I słucham słów, które przyprawiają mnie o dreszcze:

"żyć znaczy życie dzielić z Tobą, a nie być z Tobą znaczy nie żyć"

wszystko się zawierać może w tej frazie ... wszystko ... i mogą gadać, gderać, że zbyt poetycko do życia podchodzę.
Nieważne to. Nieistotne. Takie przekonanie w sercu się rodzi, dojrzewa ... życie moje kochane, życie.

2006-06-04 11:52:00


Zapachy puzzli

Zapach sierpniowego wieczoru w Bielicach był wczoraj obecny na naszym osiedlu. Deszcz padał i padał i zwątpliłam już czy kiedykolwiek przestanie (taki nastój melancholijny mnie dopadł), ale przestał i potem właśnie był taki zapach. Zwyczajnie wyszłam wyrzucić śmieci, a tu taka przyjemna niespodzianka: zapach sierpniowego wieczoru z Bielic.

A we wtorek wracałam rano z siatką zakupów do domu i "dopadł" mnie zapach świeżo zmielonej i sparzonej kawy. I przypomniały mi się momentalnie poranki na Warszawskiej. Nasi sąsiedzi z parteru, a w zasadzie to sąsiadki, codziennie rano mieliły i parzyły kawę. Zapach był nieziemski. Schodziłam wówczas zazwyczaj z Martą do sklepiku za rogiem. Ten zapach zawsze pozytywnie mnie nastrajał. I teraz poczułam go po kilku latach znowu. A to dlatego, że szłam rano z zakupami ... a rano jestem przecież codziennie w pracy i nie mam szans wyczuć takich zapachów.

Zwyczajne zapachy zwyczajnego życia. Jak ciężko jest docenić takie drobiazgi. Jakby się należały. A przecież z takimi zapachami wiążą się większe sprawy. Ot choćby to, że żyjemy w na tyle wolnym kraju, aby móc spokojnie zasiąść rano przy świeżo sparzonej kawie. I także to, że wystarcza nam na więcej, niż tylko na chleb, więc i chleba nam nie brakuje. Wspominamy wakacje, czas spędzony na wypoczynku, znaczy, że mamy pracę i w miarę normalnych pracodawców. A to tak wiele. Umieć dostrzegać szczegóły, drobiazgi, które jak pojedyncze klocki puzzli budują nasze całe wyjątkowe życie.

Kilka puzzli: zaskakujący bukiet czerwonych róż od Haliny, drożdżówka od Krasne, życzenia tak miłe i niespodziewane, wieczór w gronie rodzinnym przy winie i ciachu, spacer po Starym Rynku, Gologota Świętokrzyska od Krzyśka i nocny maraton z Władcą i z Białą, pierwsza od wielu lat przejażdżka na moim rowerze ... tyle małych elementów codzienności, cennych ...


Po raz koleny uświadomiłam sobie, że dopiero w momencie zagrożenia dostrzegam to, co jest mi na co dzień dane. Kiedy dzieci chorują dostrzegam, jak dobrze jest, kiedy mogę się wyspać i nie wstawać do kaszlących dzieciaczków, jak dobrze jest kiedy można wyjść na rower z nimi i robić tysiąc cudownych rzeczy ... i ogarnia mnie przerażenie, że to o wiele za późno, i że nic nie tłumaczy mojego zaniedbania.

Malkontenctwu mówię stanocze NIE! i tyle.

A pod namiotem było świetnie. Dziaciaki tak jak i my, miały wielką radochę! Nie spałam pod namiotem od kilkunastu lat. Ostatnio na pielgrzymce w ... nie pamietam w którym roku :). Było zimno, ale wspomnienia pozostaną. Teraz leczymy się z Martą z pozostałości po tej przygodzie, ale to nie zmienia faktu, że było przygodowo :).

Już zaczynam marzyć o wakacjach, planować pomału wyprawy. Bardzo to lubię. Ale najbliższy wyjazd już za kilka dni. W góry. Ciarki radości przechodzą po grzbiecie i ta obawa pewna - oby się udało. Wsiadam do pociągu i jadę hen przed siebie, a potem od schroniska do schroniska, w góry, w pogoni za samym sobą.

Ale cicho sza ... jeszcze za wcześnie by o tym mówić.

Słucham Golgoty Świętokrzyskiej.

2006-06-02 17:52:19


coś się kończy, coś się zaczyna

Po kilku miesiącach małżeństwa i po trzech miesiącach od urodzenia dziecka - wyszedł i wracał tylko od czasu do czasu, nie rozmawiał, nie zrobił nic - zabawił sie w dom, nie spodobało się, więc wziął zabawki i poszedł do innej piaskownicy pobawić się z inna dziewczynką.

Ona - odepchnięta dziewczynka z dzieckiem, przytłaczającym poczuciem obowiązku i powinności, i złamanym sercem, oszukana ... została sama ...

Po piętnastu latach powiedział, że już nie kocha i chciał odejść ... został jednak ze względu może na dzieci, ona daje temu wszystkiemu szansę, jeszcze daje ...

Ona układa życie na nowo z córką u boku, nowe nadzieje, nowe możliwości i zdobyta wiara w siebie - tylko jakim kosztem, utracone nadzieje, pytania o sens życia ... o sens.

Ona została z dzieckiem bez pracy, małżeństwo rozsypało się jak wieża z klocków. Jakie przyczyny .. co dalej??? Zmieniła się, wie co w życiu jest ważne, co najważniejsze, o co należy walczyć. Znalazła pracę, idzie do przodu, byle za wszelką cenę się nie cofać ...

Historie, które płyną obok mojej własnej. Inne życia, inne dramaty. Dramaty Kobiet. Mężczyzn nie znam na tyle, aby zrozumieć dlaczego. Ale jaki dramat może przeżywać facet, który zachowuje się jak dziecko? Chyba nieuświadomiony dramat ...

Pytam zatem samą siebie dlaczego tak właśnie się dzieje? Dlaczego Kobieta zostaje, Mężczyzna odchodzi. Kobieta pozostaje z dzieckiem i z pustką w sercu. Nie ma winy po jednej stronie, ale dlaczego tylko jedna strona zostaje tak potężnie obarczona odpowiedzialnością za czyjeś małe życie, za czyjeś "widzimisię", za czyiś brak chęci do rozmowy, do walki, do zaangażowania? Czy mężczyźni nie umieją rozmawiać, czy kobiety nie dają przemówić meżczyznom, czy za mało siebie nawzajem słuchamy? Czy przestajemy się o siebie starać??? Gdzie jest na to odpowiedź, gdzie rada?

Jedno co widzę bardzo wyraźnie to Zmiana, Zmiana jaka dokonuje się w Kobiecie. W uzależnionej, bezradnej, bezrobotnej lub bez niezalezności finansowej Kobiecie ... budzi się Kobieta niezależna. Zostaje zraniona i to zranienie powoduje, że zaczyna bronić siebie jako osoby, walczyć o siebie, o swoje życie, że wie czego chce, do czego dąży ... i to jest zwycięstwo ... przytulam mocno Was Kobiety i jednocześnie Mamy, które odnalazłyście w sobie siłę i żyjecie pomimo wszystko.

Sztuką jest zatem rozstać się po ludzku, z rozmową, minimalizując straty, z ran głębokich czyniąc na ile się da rany powierzchowne. I jedna myśl przychodzi: do rozstań trzeba także być dojrzałym.

2006-06-01 20:57:10


Miłość jest na M

Mamusiu, a wiesz co jest na "M"???? zapytała mnie dziś Marcia siedząc przy naszym kuchennym stole i pijąc kakao. "Miłość" jest na "M".
Tak jest na "M" :)

Poza tym jest w cieplusich rączkach moich dzieci kiedy obejmują moją twarz i dają mi buziaczka,
Jest także w ich spojrzeniu, z rana takim zaspanym ...
Miłość ... jakby mnie kto zapytał "Co to Miłość?" to nie umiałabym chyba zdefiniować. Miłość wyraża się w wielu sytuacjach, gestach, rzeczach. Może być obecna w różnych miejscach i różnie bywa nazwana - przynajmniej ta jakiej ja doświadczam :)
Zadziwiające jest to jak wiele potrafi zmienić gest, uśmiech, słów parę. Człowiek będzie zawsze dla mnie tajemnicą. Tak samo jak miłość, do której każdy człowiek jest zdolny.
Miłość jest na M.

2006-05-24 23:05:15


dziwny jest ten świat ...

Chce mi się krzyczeć!!!!!
Krzyczeć i płakać i przez łzy krzyczeć!!!!!
Ile ludzie robią innym krzywdy, jacy są nieczuli, jacy sztuczni, wychowani, udupieni przez seriale, przy których się wzruszają ... a ich życie z innymi to wielka porażka, łagodnie mówiąc. Totalnie bezrefleksyjni ... czuję się taka bezsilna wobec tego wszystkiego. Szukam tylko mojej drogi, aby oddać to co otrzymałam w darze, aby z dobra rodziło się kolejne dobro. Przeraża mnie ten świat i ludzie. Człowiek człowiekowi wilkiem. Przykładu nie muszę szukać daleko: Marta przewróciła się na rowerze - gapiów w parku nie zabrakło - nikt nam natomiast nie pomógł. Nienawidzę spojrzeń ludzi-gapiów, babć na ławeczkach w parkach krytykujących wszystko i wszystkich, wyłapujących to wszystko co nie jest średnie, pospolite, szare i przyjęte przez większość - tak bardzo przypominają kury na grzędzie.

Jest we mnie złość na taki świat. Jaka jest definicja dobrego człowieka, dobra w ogóle, przyjęta przez te wszystkie kobiety i mężczyzn, których życie opiera się na krytyce życia innych, ustawicznym narzekaniu i wytykaniu palcami, ocenaniu po pozorach???

Odrzucam to daleko od siebie. Nie oglądam seriali. Wyzywająco przyjmuję spojrzenia w stylu "A ta, ale się ubrała". Bawi mnie wytrzymywanie spojrzenia szczególnie kobiet, które taksują mnie wzrokiem oceniając jak się ubrałam, jak chodzę, jak wyglądam itd. Większość nie wytrzymuje takiego spojrzenia. Dobrze sprawdza się tu powiedzenie, że wiekszość tych spojrzeń jest z rodzaju "patrzeć się jak sroka w gnat" ;).

Ludzie ... muszę poszukać tych, dla których życie ma nieco większą wartość niż serial.

2006-05-20 22:53:01


rabarberowe wspomnienia

Na ogród chodziliśmy z dziadkiem. Dziadek wszystko wiedział. Pamiętam jak sadziłyśmy pomidory, pieliłyśmy, zrywałyśmy papierówki i agrest. Dziadek zawsze umiał znaleźć ten najsłodszy. Pokazywał nam małe cuda przyrody. Zawsze był ciekawy świata, zawsze miał coś do zaoferowania, co było interesujące. W maju i czerwcu na ogrodzie był też rabarber. Za altaną pana Witka. Zrywałyśmy, myłyśmy i dziadek sadzał nas na małych stołkach, dawał cukierniczkę i maczałyśmy rabarber w cukrze, a potem ze smakiem, trochę się krzywiąc pochłaniałyśmy go. Brakuje mi dziadka. Teraz ja mogłabym pokazać mu wiele rzeczy - byłby wszystkim zainteresowany, ciekawy. Cieszę się, że miałam takie ciekawe i piękne dzieciństwo. Jednym z jego bardzo ważnych postaci był Dziadek. I tak już zostanie.

2006-05-14 19:29:15


konwalie

Zakwitły już i właśnie pachną w pokoju. Zerwałam kilka, bo jak tu się oprzeć takiemu zapachowi. Kwitną kilkanaście dni, a ich wspomnienie pozostaje we mnie na całe 365 dni w roku :). I deszcz stuka o parapet. Świat odetchnął po upale jaki dziś panował. Nie narzekam wcale na słonko, a jedynie cieszę się, że się tak świetnie uzupełniają słonko i deszcz.

Tęsknię za górami, za wędrówką i za swobodnym dysponownaniem czasem. I chyba to wszystko wypływa z potrzeby posłuchania siebie, przebywania z sobą, tylko z sobą. Nie chodzi tu o ucieczkę od domu, od obowiązków. Raczej nie. To coś bardziej we mnie samej. Nie wystarcza mi to co mam. To nie jest to, czego dla siebie chcę, choć czuję, że jestem na dobrej drodze. I bardzo się cieszę z tego pragnienia samotności, poznania siebie. Pojadę. Mam nadzieję, że dam radę.

Doświadczam ostatnio takiej sympatycznej dobroci ludzi wokół mnie. Cieszę się z tego ogromnie, choć zakłopotana czasami jestem. Ludzie przy bliższym poznaniu są tacy ciekawi. Najmniej ciekawi są na zakorkowanych ulicach, w tłumie. Wówczas zabijają w sobie często naturalne odruchy - ludzkie odruchy.

2006-05-13 22:46:15


...

Miałam wczoraj usiąść i zapisać co w duszy gra ... nie zdążyłam .. i tak bywa.
Myśli uleciały mi z głowy. Powrócą. Nie wiem tylko kiedy.

Dzieci mają rowery. Marta wsiadła po rocznej przerwie - w sumie to przez swoją przygodę z głową jeszcze dobrze nie zdążyła pojeździć na rowerze - i pognała do przodu na ostatnim zakręcie lekko roztrzaskując sobie brew i wykrzywiając okulary. Ale już mówi o kolejnej wycieczce na rowerze. Jest zatem dobrze.

Tymek to wielki indywidualista. Dostał rower, ale On ma swoją prywatną wizję użytkowania takiego sprzętu. Tymka ciekawi cały świat i to w jednej sekundzie. Nie nadążamy za nim. Kiedy my doganiamy go na etapie robaczka, który nie przeżył spotkania z Tymciowym palcem, On jest już przy kwiatach, potem na placu zabaw, chwilę na rowerze, nie wspominając o śmieciach podnoszonych z ziemi czy łapaniu much i uśmiercaniu wszystkich - nawet tych, które wygrzewają się na murze bloku daleko poza zasięgiem Tymciowej rączki (wydłużonej o łapkę na muchy!!!).

Lubię patrzeć na śpiące dzieci. Dobrze że jest taki moment. Wówczas bardzo cieszę się ich istnieniem. I to nie dlatego, że śpią i mi głowy nie zawaracają. W ciągu dnia często jest tak, że nie można logicznie myśleć i odpowiadać na ich wszystkie potrzeby. Kiedy Tymek krzyczy, bo moje plany czy słowa są totalnie rozbieżne z jego pragnieniami, trudno w ogóle myśleć, natomiast perfekcyjnie działają moje mechanizmy obronne w postatci natychmiastowego uciszenia źródła hałasu. Po akcji "uciszania Tymka" czyli kiedy On ląduje w kącie lub moja ręka ląduje na jego pupie, zostaję obsypana tysiącem buziaczków i Tymciowa miłość zostaje wyrażona w słowach "Kocham Cię mamo!", "Dzielna jesteś mamo!" albo co mnie osobiści najbardziej powala z nóg "Pięknie dziś wyglądasz mamo!" :). Tak więc trudno jest czasami w ciągu dnia cieszyć się istnieniem dzieciaczków. Wieczorem natomiast, siadając przy ich materacach, przychodzą mi do głowy słowa piosenki Ani Marii Jopek "Bo małe dzieci po to są, aby kochać je". Ale o tym już kiedyś pisałam.

Obserwuję dzieci i ich rodziców. I myślę sobie, że nie ma we mnie harmonii (spokoju) i przez to za dużo także chaosu w moich relacjach z dziećmi i Krzyśkiem. Nie wiem dlaczego dopiero teraz do mnie dociera, jak bardzo emocjonalnie reaguję na wiele rzeczy. Póki są to emocje pozytywne - jest dobrze. Gorzej jak to są emocje negatywne. Za wiele oczekuję od otoczenia. Największą głupotą z mojej strony jest oczekiwanie, że ktoś zgadnie moje myśli czy pragnienia ... prosty komunikat wiele ułatwia. Otwarte mówienie o swoich emocjach czy wyrażanie swojego zdania - szczególnie jeśli stoi ono w opozycji do czyjegoś - nie przychodzi mi łatwo. Ale jest lepiej niż było. Podsumowując - jest nad czym pracować. I dobrze.

2006-05-06 23:10:01


góry ...

Lubię ludzi, szczególnie tych ciekawych ... lubię przebywać wśród ludzi, przyglądać się im.
Lubię poznawać nowych ludzi, całkiem przypadkowe spotkania niosą w sobie ciut tajemnicy i tyle zaskoczeń.
Nie lubię tłumu ... człowiek to człowiek ... tłum nie ma w sobie nic szczególnego.
Tłum przypomina mi kwoki na grzędzie - jedna mądrzejsza od drugiej, niczym się nie wyróżniają, tylko kolorem piórek,
gdaczą jak najęte, a jak tupnąć to uciekają w dzikim jazgocie ... lubię czasami tupnąć i śmiać się z ich głupoty :).

Tęsknię za górską wędrówką ... taką na szlaku z kawałkiem chleba i wody, za ucieczką przed konsumpcjonizmem ...
Kury myślą tylko o konsumpcji ... nie chcę być kwoką ... idę już, słowa za małe by pomieścić myśli.

2006-04-25 23:14:29


kto nie dotrze do fal, nie popłynie na ich grzbiecie

ja to wiem
nie raz staję na wzgórzu
patrzę w gwiazdy
wiatr rozwiewa mi włosy
a ja siły szukam
czuję się jak dziki koń
i nie chcę stracić tej dzikości, tej wolności
chcę walczyć o takie życie, o jakim marzę
chcę dawać ludziom wokół mnie to, co najlepszego mam
i nie mogę patrzeć na to, ilu "pasożytów" jest wokół
ilu tych, co tak bardzo się boją, że żyć na własny rachunek nie potrafią

i tak bardzo pragnę zarazić moją dzikością innych
że jest przecież o co walczyć
że nikt za nas nie będzie sięgał po nasze marzenia
że nikt ich też nie spełni
musi być sposób, dobry sposób, aby zwyciężyć, wygrać swoje życie
muszę go szukać, szukać, aż znajdę ...
o siły proszę ... szeptem
bo chcę dotrzeć do fal i popłynąć na ich grzbiecie ...
chcę ...

2006-04-08 23:40:25


w naczyniach glinianych

Dobrze mi z sobą ostatnio. Cieszę się moim życiem, że właśnie takie jest. Patrzę na Tymcia w żółtej kurtce i uśmiecham się do mojego życia. Patrzę na Marcię i wzruszenie mnie ogarnia. I w takich chwilach momentalnie wiem co jest najważniejsze, o co zawsze należy walczyć. Patrzę na Krzyśka i ... wiele kosztuje miłość. Cieszę się tym, co w tej chwili widzę, czego doświadczam. Każda chwila przemija. Nie wiem co będzie później. 'Teraz' jest ważne, tylko na 'teraz' mam wpływ.

Nie chcę patrzeć na rzeczy, na ludzi, którzy odchodzą bezpowrotnie. Nie mogę znieść myśli, że ich już nie będzie. I wiem, że nic pustki po nich nie wypełni. Ile można mieć takich małych pustek w sobie? I do jakiego momentu można walczyć o choćby skrawek "ich zostania"? Czy namiastka jest lepsza od pustki? Ale prócz pustki, brakującego elementu, pozostaje jednak we mnie wszystkie dobro, jakie ze sobą przynieśli i wnieśli jak "posag" w nasze spotkanie. Skarb w naczyniu glinianym.

2006-04-04 22:11:02


rewia życia

Szyk i wdzięk: czarnych sukienek z brokatem, długich rękawiczek, piór, butów na wyyyyysokim obcasie ... czar rewii, czar tańca.
I wśród mnogości dźwięków, zapachów, smaków wpadła mi w ucho stara jak świat piosenka Perfectu, a w sumie to jej fragmenty ...

Kochaj mnie (...)
Jakby świat się skończyć miał (...)
Jak księżyc w oknie śmiej się i płacz
Na linie nad przepaścią tańcz
Aż w jedną krótką chwilę
Pojmiesz po co żyjesz...

I poraz kolejny w tak niecodziennym miejscu utwierdzam sie w przekonaniu, że:.
Zamiast domyślać się co drugi człowiek ma na myśli po prostu pytaj
Zamiast obrażać się - mów albo płacz
Zamiast nienawidzić - kochaj
Zamiast żyć ocierając się jedynie o piękno i istotę życia - oddychaj pełną piersią, przyjmuj każde zdarzenie jako jedyne w swoim rodzaju
Zamiast narzekać - zmieniaj to co zmienić możesz
Zamiast ... ryzykuj kochanie świata inaczej niczego ciekawego się o nim nie dowiesz...

2006-03-26 21:59:08


drżenie serca i prostota

"miłość to wierność wyborowi" ... kiedy usłyszałam po raz pierwszy te słowa (w powiązaniu z dźwiękami), to łzy same popłynęły ... teraz to wiem, droga na jaką się zdecydowałam zawiodła mnie, aż tu ... do tej myśli, tego przekonania. I kiedy patrzę na Krzyśka i na dzieciaki także, to już wiem, wiem jak trudna jest miłość, ale jak wspaniałe uczucie odkryć, że tą drogą chcę kroczyć, obojętnie co za mną.

Kochać to codziennie podejmować wyzwanie bycia, współżycia, starania się i dostrzegania prostych radości życia. To ludzie, których kocham nadali barwy mojemu życiu, barwy niewiarygodne, piękne, prawdziwe, wzruszające ... a ja komponuję je i ubieram w kształty ...
barwy moich rodziców, którzy zechcieli dać mi życie - mamam i tatko :);
barwy Boga, który dał mi szansę na nieśmiertelność, na spotkanie z Nim w ciszy;
barwy Terki i Ani,
barwy - jakże różnorodne - Krzyśka !!!
barwy Gilusia, Białej, Maciejów, Arków, przyjaciół;
barwy ludzi spotkanych przypadkowo, niespodziewanie, barwy drugiego człowieka.

I w sercu moim jest wdzięczność i wzruszenie. Moje życie jest piękne dzięki spotkaniu z drugim człowiekiem. I kiedy spoglądam na te wszystkie barwy, to wiem jaki kierunek obrać. Bez deklaracji, bez zbędnych słów. Wierność wyborowi, aby żadna z tych barw nie wyblakła.

2006-03-10 22:43:02


taniec

Wyzwolić się od opinii innych, od przekonania, że istnieje się tylko w czyiś, nie w swoich oczach. Że to ich, nie moja, ocena jest ważna. I więcej, uwierzyć, że nie ocena jest ważna, tylko to jak dobrze czuję się sama ze sobą. Bardzo pragnę usłyszeć moje ciało, poczuć moje ciało. Wejść z nim w dialog, w coś co zakryte jest dla oczu innych, co tylko ja i ono możemy przeżyć.
Duże wyzwanie, wysiłek fizyczny jest dobry, ożywczy. Ale najważniejsze to zespolić się ze swoim ciałem, pozwolić na ten niesamowity dialog ... ach ... dech mi w piersi zapiera. Po części czuję to kiedy pływam, kiedy zanużam twarz w wodzie, bawię się oddechem, woda mnie oczyszcza. Zresztą pisałam już o tym.
A potrzeba mi oczyszczenia, zbyt wiele złości i ponuractwa się we mnie nazbierało. Czas się odrodzić. Wiosna. Dobry czas na zmiany. Na taniec z samym sobą.

2006-03-10 22:07:02


... zamęt ...

Myśli niepokornych zgiełk w mojej głowie. Czuję coraz większy zamęt. Niedobrze. Nadać rytm życiu to jak pozwolić sobie na pełne jego przeżywanie. Mam olbrzymią potrzebę zamknięcia się w czyiś ramionach i wypłakania całego żalu do siebie, żalu o nie zrobione rzeczy. Bywają okresy wielkiego zaangażowania, zachłystywania się wręcz tematami, które mnie facynują. A po nich przychodzi czas zobojętnienia, czas którego tak nie lubię. I nie znalazłam jeszcze na to sposobu.

2006-03-05 19:57:32


rodzić ...

W narodzinach Tymka poznałam piękno rodzenia, ale nie oczekiwałabym na to i nie pragnęła tego przeżyć, gdyby nie narodziny Marci. W tej chwili jestem gotowa rodzić, aby poraz kolejny przeżyć ten cud. Nie czuję jednak w sobie pragnienia kolejnego dziecka. A znam to uczucie, znam to pragnienie, Tymka bowiem pragnęłam bardzo, z całą świadomością konsekwencji z tego wypływających.
I uderza mnie myśl. Jest teraz czas, że wszystko chcę kontrolować, wszystko przewidzieć, wszystko zaplanować. Nie zostawiam żadnej furtki Panu Bogu. A z drugiej strony staram się żyć daną chwilą, w pełni z niej korzystać, korzystać z błogosławieństwa jakie niesie. I czuję się czasami bliżej Boga, niż będąc w kościele. Dojrzewanie do wiary świadomej. Nie zależy mi na ślepym powtarzaniu formułek. Szukam go. Często po omacku.

2006-02-23 22:13:40


dotknąć serca ...

jest taki czas kiedy wydaje się, że miłość góry przenosić może, że nasza miłość wiecznie i na zawsze ... ale nie wiemy wówczas ile to kompromisów, ile łez, ile samotności, ile trudu ... nie wiemy ... a tylu z nas wchodzi na tą właśnie drogę, bo nie sposób żyć bez miłości ... bliskość, zrozumienie bez słów, spojrzenie, dotyk, lekki uśmiech i ciepło serca ... drżenie serca ... kręte, niezbadane i pasjonujące są ścieżki miłości, pociąga nas, idziemy za jej głosem ... każdy chce dotknąć serca, posmakować zapachu, poczuć się wolnym ...

2006-02-04 00:16:00


kartki z kalendarza

Otrzymałam kartę, której treść zapisuję by pamiętać: "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" ...

Dzisiaj zapisuję też, że rzeczywistość kobiet, ta zwyczajna, bez rywalizacji, bez plotek, bez fałszu i zazdrości jest pociągająca, ciekawa .. i dobrze mi w niej.

2006-01-21 23:16:23


smakować wszystkiego w życiu

... droga od pałacu w Zielonejgórze do bramy i dalej w las ... 74-letni starszy człowiek i słowa "w życiu trzeba posmakować wszystkiego po trochu, wszystkiego posmakować tyle co 25 gram wódki, wszystkiego ..."
Smakuję zatem ... wina o złocistej barwie ... ciepła kominkowego płomienia ... dotyku ... dźwięków wieczoru w lesie i szumu igiełek lodu na suchych liściach ... smakuję niespełnienia ... i kochania ... radości bycia razem ... samotności ... tęsknoty ... modlitwy ... przebaczenia ... łez ... szczęścia ... uśmiechu ... przerażenia ... i ... tak ... życia smakuję po trochu ...

2006-01-15 21:22:23


myśli rozedrgane

być asertywnym, ale nie aroganckim ... być otwartym, ale nie naiwnym ... być wrażliwym ... tyle złości czasami we mnie ... gdzieś spokój się schował ... uspokoić myśli rozedrgane, uspokoić wnętrze rozedrgane ... dać swojemu życiu trochę ciszy, by odnaleźć siebie, by siebie nie zagubić ... umieć przyjąć siebie samego z otwartymi ramionami ... tak, to jest coś ... ważnego.

2006-01-12 23:31:08


wiedźmiński czas

Brakuje mi Wiedźmina, Yeneffer i Ciri ... odczułam brak postaci fikcji literackiej w moim życiu. Tych postaci. Cenne to dla mnie uczucie. Muszę czytać, aby chłonąć siłę i mądrość i ... życie.

...Nie biegnij za szybko przez życie, bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy gdy najmniej się ich spodziewamy...
...Wszystko co się nam przytrafia, dzieje się zawsze z jakiegoś powodu... to szczególnie cenne dla mnie, szczególnie. Nie chcę żałować, stałam się dojrzalsza, zmieniłam się przeglądając się w Zwierciadle, którego już nie ma i być już nie może. Ale zmiana, którą to przeglądanie zapoczątkowało, trwa, postępuje. Choć wyciska czasami łzy.

2006-01-05 23:02:01



Zapraszam także do starszych Roczników: Rocznik 2005 Rocznik 2004

[Poczytaj w Księdze Gości co piszą inni] [Słówko od Ciebie]

powrót do Przystani lub wędrówka po Wielkopolsce czy Jaskoolkowych fotkach albo doświadczenie Martusiowego cudu życia

ewentualnie Jaskoolkowa skrzynka na listy